powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć
w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc dokąd idzie".
List do Hebrajczyków 11, 8
Od rana czułam się szczególnie. Po
pierwsze – przyśnił mi się dom. Biegałam po nim boso, po nowej
podłodze, musiałam chyba lekko uśmiechnąć się przez sen, bowiem
rano uśmiechało się do mnie wszystko – czerwone róże, gdy
zmieniałam im wodę. Murka o krecim futerku upodobała sobie koci
sen na moim kocu. Często mam poczucie otulenia jej dyskretną
przyjaźnią. Uśmiechały się do mnie jej łapki, które miękko
podwija leżąc na moich kolanach.
Patrzyłam
przez chwilę na swoje odbicie. Wyszczuplałam. Urosły mi włosy. W
słońcu moje blade ciało miało trochę cieplejszy odcień. Ułamek
sekundy, zbędna myśl: dlaczego jesteś sama? Przygotowałam szybko kawę. Miałam poczucie, że o czymś powinnam pamiętać.
Gdy
pracuję dosyć intensywnie, lubię wracać na kilka dni do miasta. Z
balkonu spoglądam na okoliczne pola, ogrody, pierwsze kwiaty,
karmniki, niekończący się pochód wiewiórek i klucze
ukochanych, dostojnych ptaków. Nieco zziębnięta zatrzymałam
się w połowie korytarza. Spojrzałam raz jeszcze na klucz.
Leciał w stronę domu.
Wczoraj z
Igorem czytaliśmy o dziedzictwie, które Pan polecił
Abrahamowi objąć. Został powołany. Nie wiedział on jednak,
gdzie jest owo dziedzictwo.. Czym w istocie jest dziedzictwo? Jak
odnaleźć w sobie wiarę, by wyruszyć gdziekolwiek? Myślę o tych,
którzy dziś zginą na Ukrainie. Wojna. Wiem, że pękłoby mi serce,
gdybym musiała opuścić Warmię i Mazury.
A przecież 20 km od mojego domu stoją rosyjskie czołgi.
Żyłabym
może dalej, spokojnie, tak jak trwają stare drzewa. Znam przecież
wielu ludzi którzy musieli pożegnać tak wiele, a w tych ciemnych
wiekach i tak robili swoje. Lubię wspomnienie o Marion Dönhoff,
która po dotarciu w jednym płaszczu do Niemiec, ze skarpetkami
na dłoniach, zamiast rękawiczek - wzięła się do pracy. Nauczała
wiosną 1945 r. dzieci. Wtedy, gdy wszyscy chodzili na szaber. Ona
nauczała.
No tak, zgadza się. 11 marca 2002.
Śpij
spokojnie, wielka Marion. Moja ukochana, dobra przyjaciółko ze
starych czasów, która powracasz do mnie każdej wiosny bielą
przebiśniegów i na żurawich skrzydłach, gdy zapominam, że pokój
istnieje, niezależnie od świata – w moim sercu.